Kiedy w grudniu wracając z zakupów usłyszałam w radiu, że Prezydent podpisał nowelizację do ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, dotyczącą asortymentu sprzedawanego w szkolnych sklepikach i jedzenia serwowanego w szkolnych stołówkach, pomyślałam sobie "świetnie! właśnie tego potrzebują nasze dzieci i młodzież". Prawda jest taka, że z roku na rok zwiększa się liczba przypadków nadwagi i otyłości wśród młodego pokolenia. Młodzież zamiast spędzać aktywnie czas, przesiaduje przed telewizorem, komputerem lub innymi urządzeniami mobilnymi. Ale dorośli nie są tutaj bez winy. Zróbmy szybki rachunek sumienia, w wielu przypadkach sami jesteśmy uzależnieni od komputera, internetu, telefonu (no bez telefonu, to jak bez ręki :), facebooka itp. I taki właśnie przykład dajemy dzieciom.
Żyjemy w takich czasach, że od najmłodszych lat mamy nieograniczony dostęp do żywności. Żywności różnej, bardzo przetworzonej, wysokokalorycznej a zarazem o znikomych wartościach odżywczych. Odnoszę wrażenie, że na przestrzeni lat dzieci w wieku szkolnym dysponują również większym zasobem gotówki. Dla właścicieli sklepików szkolnych dziecko to potencjalny klient, więc dostosowują asortyment do jego potrzeb. A jakie potrzeby ma mały konsument? Okazuje się, że niewielkie - cukier pod każdą postacią, czyli to, czego często my rodzice nie pozwalamy jeść w zbyt dużych ilościach. Nie wiem, czy ktoś z Was orientuje się jakim asortymentem dysponują sklepiki szkolne, oprócz pożywnych kanapek, owoców, drożdżówek, wody i soków, znajdziemy również słodycze - źródło sztucznych barwników, które mogą powodować u dzieci agresję i zaburzenia koncentracji (przeczytajcie etykietę!). I takich "dziwnych" słodyczy, gdzie skład produktu przypomina tablicę Mendelejewa w ofercie sklepików jest sporo- barwiące język, strzelające i Bógwiecorobiące.
Z projektu ustawy wynika, że zakaz sprzedaży lub podawania miałby dotyczyć następujących produktów żywnościowych:
Żyjemy w takich czasach, że od najmłodszych lat mamy nieograniczony dostęp do żywności. Żywności różnej, bardzo przetworzonej, wysokokalorycznej a zarazem o znikomych wartościach odżywczych. Odnoszę wrażenie, że na przestrzeni lat dzieci w wieku szkolnym dysponują również większym zasobem gotówki. Dla właścicieli sklepików szkolnych dziecko to potencjalny klient, więc dostosowują asortyment do jego potrzeb. A jakie potrzeby ma mały konsument? Okazuje się, że niewielkie - cukier pod każdą postacią, czyli to, czego często my rodzice nie pozwalamy jeść w zbyt dużych ilościach. Nie wiem, czy ktoś z Was orientuje się jakim asortymentem dysponują sklepiki szkolne, oprócz pożywnych kanapek, owoców, drożdżówek, wody i soków, znajdziemy również słodycze - źródło sztucznych barwników, które mogą powodować u dzieci agresję i zaburzenia koncentracji (przeczytajcie etykietę!). I takich "dziwnych" słodyczy, gdzie skład produktu przypomina tablicę Mendelejewa w ofercie sklepików jest sporo- barwiące język, strzelające i Bógwiecorobiące.
Z projektu ustawy wynika, że zakaz sprzedaży lub podawania miałby dotyczyć następujących produktów żywnościowych:
Zmiany mają na celu ograniczenie przez dzieci i młodzież spożycia cukrów prostych, soli i nasyconych kwasów tłuszczowych, a w konsekwencji zahamowanie i zredukowanie współczynnika nadwagi i otyłości w tej grupie wiekowej [W krajach UE nadwaga i otyłość występuje u co czwartego dziecka nastolatka w wieku szkolnym. W Polsce w 2009 r. stwierdzono je u 16,4% dzieci w wieku 6–19 lat (u 18,7%, chłopców i 14,3% dziewcząt)]. Ale to nie wystarczy, społeczeństwu potrzebna jest rzetelna edukacja żywieniowa, powtarzana i utrwalana. Należy edukować dzieci i ich rodziców. Młody człowiek większość swoich nawyków żywieniowych wynosi z domu. Dlatego ważne jest, aby rodzice przekazali mu dobre wzorce. Kształtowanie prawidłowych nawyków żywieniowych należy rozpocząć od pierwszych dni życia dziecka, nie przekarmiać go, pozwolić samemu decydować o ilości zjedzonego pokarmu, równocześnie decydując o jakości posiłków dziecka i porze ich spożywania. Pamiętajmy, że na zmianę nawyków żywieniowych nigdy nie jest za późno! Kochani bądźmy wzorem do naśladowania dla naszych dzieci, pokażmy im, że zdrowe posiłki mogą być pyszne, a zabawy na świeżym powietrzu bardziej ekscytujące niż gra na komputerze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz